Ty, ktory lasy ogarnales piorunow plaszczem,
Ty, ktory wichrem karmisz dzieci swe,
Wzbudziles morze nienawisci w ich umyslach,
Jak Baltyk brzegi swe, Ty otuliles swiete gaje. Stare deby pochylily grzbiety swe w poklonach,
Piorunowy, swiety ogien konczy taniec.
Plasy milkna, strzygi chyla lby ku niebu,
Czekajace nagie wilki. Slodycz Twa i cieplo czuje coraz blizej,
Tys lonem matki mej i sila,
Ziemia, lasem, polem, laka, gajem.
Esencja zycia, magia, ktora zyje.
Ciemnoscia zwa Cie Ci, dla ktorychs wrogiem,
zblakana owca, wezem, smiercia w trwodze,
Ramiona meznych wojow pna Twoj posag wzwyz,
Tys nie herezja ale prawda plunal w krzyz! Stare deby pochylily grzbiety swe w poklonach. Grom niech bedzie Twym zwiastunem,
brzaskiem imperium w chwale czekanego,
Dzwonem w poganskie serca bitym,
Oltarzem prawdy, duma oraz krwia okrytym. Niech Grom zapowie Twe nadejscie,
Godzine zemsty, boskiej rozpaczy,
nadejda nowe, potezne czasy,
O sile Twej szumia pomorskie lasy.
Majestatycznie. Stare deby pochylily grzbiety swe w poklonach.
האתר פועל ברישיון אקו"ם
כל הזכויות שמורות 2022 ©